poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Komenda "Na miejsce"

Ojojoj od marca nie pisałam. Co się ze mną dzieje? O.o No cóż. Trochę ciężko bo muszę podnieść oceny i jeszcze bloga... Postaram się jakoś dla was :) 

Dzisiejsza komenda polega na... no chyba nie muszę tłumaczyć. ;) Aby wam to przedstawić przyjmę że "miejsce" to legowisko. Może to być oczywiście coś innego :D

ZACZYNAMY!!!


1. Zostawiamy psa na „siad, zostań” .

2. Idziemy na jego miejsce, kładziemy tam smakołyk, wracamy i pokazując ręką wypowiadamy komendę: „Na miejsce”. Pies pójdzie do smakołyka :)
Kilka razy powtarzamy to samo.

3. Następnie gdy pies jest już na legowisku i zajada smakołyk podchodzimy do niego i wydajemy komendę waruj.
Znowu kilka powtórzeń.
Staramy się zlikwidować smakołyk oczywiście :)


4. I na koniec musimy wyeliminować smakołyk, komendę słowną "waruj" wprowadzając zamiast nich komendę "zostań". Pozwalamy psu zejść kiedy mamy na to ochotę (na naszą komendę) Kilka powtórzeń.

Po pewnym czasie nasz pies na komendę "na miejsce" pójdzie na legowisko, położy się i będzie czekał aż pozwolimy my znowu swobodnie chodzić :)

Liczę że pomogłam :P Komentujcie ;) Papa





poniedziałek, 24 marca 2014

Komenda "Daj łapę"

Dzisiaj kolejna komenda "daj łapę" :) Od razu przepraszam za zdjęcia :/ chciałam żeby coś pomogły ale są trochę rozmazane XD OK! zaczynamy :D

1. Wydajemy komendę siad.




 2. Bierzemy łapę psa do ręki.



3. Podnosimy ją.











4. Nagradzamy.














5. Po pewnym czasie (kilka powtórzeń), kiedy pies na wyciągnięcie naszej ręki sam poda łapę, szybko nagradzamy psa :) I to będzie nasz sukces ;) Oczywiście nie zapinajmy o wycofaniu nagrody. Nie całkowicie, bo raz na jakiś czas można, ale już nie na okrągło :)






Komentujcie i szkolcie swoje psiaki ;)

poniedziałek, 17 marca 2014

Psie sporty #5 - Zawody Dummy

A oto kolejny post z serii o psich sportach :) Dzisiaj trochę o zawodach dummy.
Sport ten jest przeznaczony dla psów rasy Labrador retriever.


Czym jest dummy?

Jest to sztuczny aport w kształcie małej zwierzyny (kaczka, bażant, królik, zając). Zazwyczaj jest to miękki, wypełniony materiałowy wałek zaopatrzony dodatkowo w sznurek ułatwiający rzucanie na większe odległości. Wielkość, wagę itd. dostosowuje się do wieku psa.





Na polskim rynku jest obecnie bardzo duży wybór takich aportów. Występują najczęściej w kolorach zielonych, moro i jaskrawych pomarańczowych. Mogą być gładkie, wykonane z półciennej tkaniny, bądź obszyte skórą zająca. 









Dummiki zrobione z tworzywa gumopodobnego przeznaczone są specjalnie do nauki aportu z wody. Zazwyczaj mają też korek, dzięki któremu można napełnić taki aport odpowiednią ilością wody i tym samym różnicować jego ciężar. 








W przypadku psów, które zaczynamy dopiero uczyć prawidłowego, stylowego aportu, także w przypadku psów młodych (oraz u szczeniaków) stosuje się dummiki lekkie i widoczne (w jaskrawych kolorach). Na kolejnych etapach szkolenia psa dobieramy odpowiednio aporty cięższe, w kolorach zielonych, które są mało widoczne w trawie, przez co ćwiczymy pamięć psa, oraz aporty obszyte na przykład skórą zająca, będące znaczną pomocą tuż przed rozpoczęciem pracy na zwierzynie.









Do rozgrywania konkurencji na Zawodach Retrieverów na Dummy stosuje się jedynie standardowe materiałowe, gładkie aporty w kolorze zielonym o wadze 0,5 kg (bez powłok takich jak sierść czy pierze). Aby ujednolicić warunki pracy psów, wszystkie starujące retrievery pracują na takich samych dummy.




















Dziękuję za uwagę :) Przy okazji c hcę wspomnieć o pewnym blogu: http://codzienniejakiesproblemy.blogspot.com/ Bardzo mi się podoba i zachęcam do zerknięcia ;) Komentujcie i piszcie na forum.:P
Do następnego posta :)

czwartek, 13 marca 2014

Rodowód- czym jest i co daje?

Zapewne każdy słyszał o rodowodzie. No właśnie z czym kojarzy wam się słowo "rodowód"? Jeżeli z przepustką do wystaw to niestety nie macie racji, jednak większość ludzi, która interesuje się psami kojarzy to słowo z pochodzeniem. Zacznijmy od tego, że rodowód owszem daje nam możliwość uczestniczenia w konkursach psiej urody. Nie znaczy to jednak, że musimy brać w nich udział. 





Czym jest więc rodowód?




Jak sama nazwa wskazuje świadczy o pochodzeniu psa. Mówi nam, że dany pies jest rasowy, a nie w typie rasy. Pies z rodowodem był na pewno wychowywany w warunkach zgodnych z przepisami i przede wszystkim warunkach dobrych dla rozwoju psa. Szanse na to, że pies będzie zdrowy, silny i podobny do wzorca rasy są dużo większe z rodowodem.

Pomyślmy o badaniach. Przecież nic nie jest za darmo. Badani są rodzice psa. Nie można rozmnażać chorych psów, gdyż część chorób jest dziedziczona. Choroby na stałe lądują w rodowodzie.
Tak samo jest z charakterem- jest dziedziczny. Patrząc na zachowania obojga rodziców możemy wnioskować jaki będzie nasz pupil.



"Psy z rodowodem są drogie."

Prześledźmy proces narodzin szczeniaków. Na początek musimy sprowadzić psa z zagranicy, żeby wprowadzić świeżą krew. Minimalna cena takiej operacji to 1000 €.
Następnie musimy pokryć sukę, a to kolejne 1000
 € lub więcej.
Ciężarna suka je więcej. Warto zainwestować w specjalistyczną karmę.
Kiedy szczeniaki się już urodzą trzeba je karmić. Tu przychodzą kolejne koszty. Trzeba w końcu znaleźć dobrą karmę, a nie karmić resztkami z obiadu.
Szczeniaczki rosną i przychodzą badania, szczepienia. Znowu nie małe koszty. W dodatku reklamy i przeglądy hodowlane.
Przypomnę, że mówimy o hodowlach, a nie o fabrykach psów, więc właściciel poświęca swój czas i uwagę aby szczeniaki zdrowo rosły. Pracuje przy nich 24 godziny na dobę. 
Szczeniaki gotowe do oddania ale, ale... brakuje chętnych. Jeżeli nie uda się sprzedać szczeniaków, koszty ich utrzymania tylko się powiększają.

Warto wspomnieć o wystawach. Im więcej tytułów zdobył rodzic tym bardziej wartościowy szczeniak, a koszty wystaw nie są małe.

W skrócie rodowód to potwierdzenie tego, iż pies jest rasowy, zadbany i zdrowy. Dlatego jego cena nie jest niska.

Jeżeli więc chcesz mieć psa rasowego kup psa z rodowodem, a jeżeli wystarczy ci pies w typie rasy udaj się do schroniska. Jest ich tam naprawdę dużo ;)Czekają na ciebie...






Dziękuję za uwagę. Jeżeli macie problem z psem pytajcie w zakładce "forum". Zapraszam do komentowania.

poniedziałek, 10 marca 2014

Sławne psy

Ten post będzie trochę dłuższy ;) Opiszę tu sławne psy. Nie chodzi mi o te z filmów czy Internetu. Poświęcam ten post aby przypomnieć o psach, które przysłużyły się w wyjątkowy sposób ludziom.

BALTO:
W dniu 24 stycznia 1925 w Nome na Alasce- rodzinnym mieście Balto- stwierdzono u 12 dzieci błonicę. Wkrótce nastąpiły nowe zachorowania i miastu groziła epidemia. Jedynym ratunkiem dla chorych były szczepionki znajdujące się w szpitalu odległym o 1600 km. Pociąg mógł dostarczyć lek jedynie do Nenana, odległego od Nome o około 1000 km. Pogoda nie była sprzyjająca i wszelkie środki transportu nie były przydatne. Zdecydowano się posłać po szczepionkę psie zaprzęgi. 20 załóg ruszyło w długą drogę walcząc z potężnym wiatrem i mrozem. 1 lutego paczkę z lekiem przekazano w wiosce Bluf Gunnarowi Kassenowi – właścicielowi zaprzęgu, którego liderem był Balto. Gunnar ruszył w drogę, lecz już po paru godzinach dotknęła go ślepota śnieżna. Przez następne 20 godzin ślepy poganiacz mógł polegać tylko na instynkcie Balto, prowadzącym go do domu. Pies bezbłędnie odnalazł drogę w zawiei. Wyczerpane psy dotarły 2 lutego do Nome, ratując tym samym życie dzieci. Wyprawa, którą obliczono na 13 dni, zajęła ich w sumie  6.Po śmierci ciało Balto zostało zakonserwowane i jest wystawiane do dnia dzisiejszego w Cleveland Museum of Natural History, zaś Central Park w Nowym Jorku  znajduje się pomnik Balto.
Na cześć niezwykłego psa i jego zaprzęgu biorącego udział w tej wyprawie od 1973 roku odbywa się- na prawie dwa razy dłuższej trasie- wyścig Iditarod.




BARRY:
Barry był psem ratowniczym. Bernardyn służył w schronisku na Przełęczy Świętego Bernarda. Przypisuje mu się uratowanie 40  osób.
Na jego cześć postawiony pomnik, który przedstawia go z trzymającym się jego obroży dzieckiem na grzbiecie. Napis na nagrobku głosi zaś:

Barry z Wielkiej Przełęczy Świętego Bernarda
Uratował czterdziestu ludziom życie
Zabił go czterdziesty pierwszy.

Wedle legendy miejskiej Barry samodzielnie uratował 40 osób. Niestety kolejny, 41 człowiek zabił go pod pretekstem wystraszenia się jego groźnej paszczy.
Miejska legenda została jednak podważona, gdyż w rzeczywistości psy uczestniczyły w wyprawach ratunkowych w grupach, nie można zatem Barry'emu przypisać samodzielnego uratowania 40 osób. Jednakże jego udział w ratowaniu turystów pozostaje bezsporny.
Nieprawdą jest też, by Barry zginął z ludzkiej ręki. Wiadomo jest, że zmarł śmiercią naturalną.
Jego wypchane ciało trafiło do muzeum Narodowego w Bernie. Jednak w 1923 roku zastąpiono jego ciało gipsowym odlewem, który wiernie przypomina Barrego. Zajmuje on po dziś dzień miejsce honorowego eksponatu.
Ciało Barrego pochowano na cmentarzu dla zwierząt Cimetière des Chiens.





BIEŁJA I STRIEŁKA:

Biełka i Striełka to suczki wystrzelone na orbitę okołoziemską 19 sierpnia 1960 roku w radzieckim satelicie Sputnik 5. Przeszły do historii  jako pierwsze zwierzęta, które odbyły lot orbitalny i wróciły na Ziemię żywe. Oprócz nich, na pokładzie Sputnika 5 było jeszcze 6 czarnych i 6 białych myszy, muszki owocowe, bakterie, trzykrotka oraz nasiona wielu roślin.
Rakieta nośna została odpalona z kosmodromu Bajkonur. Satelita osiągnął orbitę okołoziemską. Lot trwał 24 godziny. Wszystkie umieszczone w kapsule organizmy przeżyły podróż. Misja wykazała, że w czasie lotu orbitalnego nie nastąpiły istotne odchylenia funkcji fizjologicznych zwierząt. Biełka dostała w stanie nieważkości zawrotów głowy i zwymiotowała.
Zwłoki psów zachowano – wypchana Biełka jest eksponowana w Moskwie, a Striełka stała się atrakcją objazdowej wystawy kosmonautycznej. Striełka urodziła również sześć szczeniąt. Nikita Chruszczow przesłał jedno z nich, Puszynkę, prezydentowi J. F. Kennedy'emu jako prezent dla jego córki Caroline Kennedy.






DŻULBARS:

Dżulbars to pies saperski, specjalnie szkolony do wykrywania min i niewybuchów. Był uczestnikiem  II wojny światowej po stronie ZSRR.
Podczas II wojny światowej w Armii Czerwonej stworzono 18 samodzielnych batalionów rozminowania, w których używano specjalnie szkolonych psów. Dżulbars był najbardziej znanym spośród nich. Od września 1944 do sierpnia 1945 znalazł ponad 7,5 tysiąca min i ponad 150 pocisków-niewybuchów.
Był jedynym psem w Armii Radzieckiej odznaczonym w czasie wojny. Przyznano mu medal „Za zasługi bojowe”.
Głównym powodem sławy Dżulbarsa jest jego udział w Defiladzie Zwycięstwa w Moskwie 24 czerwca 1945 roku. Z powodu rany odniesionej pod koniec wojny nie mógłby o własnych siłach maszerować z innymi psami-saperami po Placu Czerwonym. Gdy poinformowano o tym Stalina, ten rozkazał, żeby psa niesiono w czasie defilady na rękach i polecił dostarczyć do jednostki swój własny płaszcz, na którym dowódca 37 Samodzielnego Batalionu Rozminowania, major Aleksandr Mazower, niósł Dżulbarsa.



GUNNER:

Gunner to  pies rasy kelpie. Znany z jego znakomitego słuchu który pozwalał mu na wczesne wykrywane japońskich nalotów na Darwin w okresie II wojny światowej.
Sześciomiesięczny czarno-biały samiec rasy kelpie został znaleziony ze złamaną przednią nogą w zniszczonej po japońskim nalocie stołówce w bazie RAAF Base Darwin.
Pies został zawieziony do szpitala gdzie lekarz odmówił opatrzenia go bez znajomości jego imienia i numeru ewidencyjnego. Żołnierze RAAF-u którzy przywieźli psa do szpitala wymyślili na poczekaniu, że ma on na imię Gunner i numer ewidencyjny 0000, po czym pies został opatrzony. Jeszcze w tym samym dniu Gunner został oficjalnie zapisany do RAAF-u.
Opiekę nad psem przyjął szeregowy Percy Westcott, jeden z dwóch żołnierzy którzy go znaleźli. Początkowo Gunner był bardzo straumatyzowany przeżytym bombardowaniem ale szybko doszedł do siebie. Tydzień po pierwszym nalocie Gunner po raz pierwszy pokazał jego niezwykle wyczulony słuch. Nagle zaczął zachowywać się bardzo nerwowo, piszczeć i podskakiwać. Wkrótce po tym nad Darwin nadleciały japońskie samoloty które je zbombardowały i ostrzelały z broni pokładowej.
Sytuacja powtórzyła się dwa dni później, kiedy Gunner ponownie zaczął zdradzać oznaki zdenerwowania jakiś czas przed pojawieniem się japońskich samolotów zanim zostały one jeszcze dostrzeżone czy usłyszane przez ludzi. W następnych miesiącach Gunner zawsze bezbłędnie przewidywał przybycie japońskich samolotów zanim włączano syreny alarmowe sygnalizujące nalot.  Gunner nigdy nie denerwował się przy starcie czy lądowaniu alianckich samolotów, jego nerwową reakcję wywoływał tylko dźwięk nadciągającego japońskiego nalotu. Słuch Gunnera był tak dobry, że potrafił on przewidzieć japoński nalot 20 minut wcześniej niż był on zauważany na radarze. Z czasem zaczęto całkowicie polegać na zachowaniu Gunnera i rozpoczynano nadawać sygnał nalotu kiedy tylko zaczynał on pokazywać pierwsze oznaki zaniepokojenia.
Gunner sypiał pod łóżkiem swego opiekuna, kąpał się razem z innymi żołnierzami, wspólnie z nimi się stołował, a nawet chodził z nimi do kina. Latał także jako pasażer w samolotach. W późniejszym okresie wojny Westcott został przeniesiony do Melbourne, ale Gunner pozostał w Darwin. Dalsze jego losy nie są znane.

JUDY:

Judy to suka rasy pointer.  W czasie II wojny światowej Judy była jedynym psem oficjalnie uznanym przez Cesarską Armię Japońską za jeńca wojennego. Po wojnie została odznaczona Medalem Dickin.
Urodzona w Szanghaju w 1937, karierę wojskową rozpoczęła jako maskotka kanonierki HMS "Gnat", w późniejszym czasie przeszła na pokład innej kanonierki HMS "Grasshopper". W 1942 po upadku Singapuru "Grasshoper" usiłował przedrzeć się na Jawę, ale został przechwycony przez japońskie samoloty i trafiony trzema bombami zatonął. Część załogi wraz z Judy uratowała się. Judy pomagała niektórym członkom załogi przepłynąć na brzeg bezludnej wyspy, a już na wyspie odnalazła źródło wody pitnej.
Po kilkudniowym pobycie na wyspie ocalała część załogi wraz z Judy została odnaleziona przez chińską dżonkę i przewieziona na Sumatrę, skąd Brytyjczycy usiłowali przedostać się do Padangu, ale tuż przed dotarciem do celu dostali się do japońskiej niewoli i zostali przewiezieni do obozu jenieckiego Medan.
Już w Medan opiekę nad Judy objął mechanik RAF-u Frank Williams. Japoński dowódca obozu rozkazał zabić Judy, ale dzięki wstawiennictwu Williamsa, który według niektórych przekazów miał upić japońskiego komendanta, zgodził się nadać Judy status jeńca wojennego; otrzymała ona numer obozowy "81A Gloergoer, Medan". W czasie pobytu w obozie Judy pomagała jeńcom, ostrzegając ich przed dzikimi zwierzętami, bawiąc się z nimi, utrzymując ich morale, czy nawet atakując japońskich strażników.
W 1944 obóz został przeniesiony. W czasie podróży do nowego obozu 26 czerwca 1944 statek z więźniami, SS "Van Warwyck", został storpedowany, ale zarówno Williams jak i Judy przeżyli i trafili do następnego obozu jenieckiego. Przez następne kilka miesięcy Judy i jej opiekun byli przerzucani z jednego obozu do następnego, pod koniec wojny trafiając do obozu zarządzanego przez poprzedniego komendanta obozu w Medan. Tym razem Japończyk nie tylko rozkazał zabić sukę, ale także, aby została zjedzona przez więźniów. Rozkaz nie został jednak wykonany. W 1945 obóz został wyzwolony, a Williams, wziąwszy ze sobą Judy, powrócił do Wielkiej Brytanii.
W czasach powojennych w Anglii Judy zyskała znaczną popularność. Jako jedyny pies została członkiem brytyjskiego stowarzyszenia byłych jeńców wojennych Returned British Prisoners of War Association. Została odznaczona Medalem Dickin, nazywanym zwierzęcym ekwiwalentem Krzyża Wiktorii, za "wspaniałe męstwo i wytrzymałość w czasie pobytu w japońskich obozach jenieckich, które pomogły utrzymać dobre morale wśród współwięźniów, oraz za uratowanie wielu żyć dzięki jej inteligencji i uwadze". W 1948 wraz z Williamsem wyjechała do Afryki, gdzie w 1950 roku ciężko zachorowała i musiała zostać uśpiona.






ŁAJKA: 

Łajka to suczka- kundelek wystrzelona 3 listopada 1957 roku na orbitę okołoziemską w radzieckim satelicie Sputnik 2.
Miała wówczas około 2 lat. Okres szczenięctwa przeżyła na ulicach Moskwy. Została schwytana jako wałęsający się pies i wraz z innymi przekazana do Instytutu Medycyny Lotniczej w celu wykorzystania w badaniach związanych z eksploracją kosmosu. Tuż przed lotem ważyła około 6 kilogramów. Łajka była pierwszym żywym stworzeniem umieszczonym na orbicie okołoziemskiej, chociaż nie pierwszym w przestrzeni kosmicznej jako takiej. Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich i Stany Zjednoczone już wcześniej eksperymentowały z wysyłaniem zwierząt w kosmos. W założeniach eksperymentu nie przewidywano sprowadzenia psa z powrotem na Ziemię. Łajka poniosła śmierć w czasie lotu.
Pracownicy radzieckiego Instytutu Medycyny Lotniczej do lotu Sputnika 2 przygotowywali 10 psów. Trening polegał na przyzwyczajaniu zwierząt do przebywania w ciasnym pomieszczeniu zasobnika i w ubraniu ochronnym. Była to lekka kamizelka z metalowymi łańcuszkami, które ograniczały psu możliwość ruchu. Pies mógł stać, siedzieć i leżeć, ewentualnie przesunąć się nieco do przodu lub do tyłu. Czas przebywania w takich warunkach był stopniowo zwiększany aż do 20 dni. Tylko te psy, które znosiły takie warunki mogły przystąpić do dalszych zadań. W kolejnym etapie badano reakcje psów na wpływ czynników związanych z lotem, m.in. przyspieszenia, wibracji i hałasu.
Można znaleźć wizerunek Łajki na znaczkach pocztowych.




PICKLES:


Pickles to kundelek, który przyczynił się do odnalezienia skradzionego w 1966 Pucharu Rimeta.
Puchar Rimeta skradziony został 20 marca 1966 z wystawy rzadkich znaczków w Londynie, w Westminster Central Hall, na kilka miesięcy przed rozegraniem w Anglii mistrzostw świata w piłce nożnej. Trofeum zostało odnalezione tydzień później, zapakowane w gazetę, ukryte w żywopłocie ogrodowym w Belulah Hill w południowym Londynie. Puchar został odnaleziony przez psa, który odbywał właśnie spacer ze swym panem, Davidem Corbettem. Pickles miał podówczas cztery lata. Po zdobyciu przez reprezentację Anglii mistrzostwa świata Pickles został zaproszony na bankiet.
Pies zginął rok później, gdy zadławił się podczas pościgu za kotem.


WIETIEROK I UGOLOK:

Wietierok i Ugolok to  nierasowe psy, wystrzelone na orbitę okołoziemską z 31. Placu Korolowskiego w kosmodromieBajkonur 22 lutego 1966 roku o godzinie 1:30 w biosatelicie Kosmos 110. Czas lotu wynosił 23 dni, co stanowi rekord w kategorii długości lotu dla psów.
Psy Wietierok i Snieżok przekazano na statek sześć godzin przed startem. Przed startem Snieżok został przemianowany na Ugolok ze względu na ciemny kolor sierści.
Satelita wylądował 17 marca; o siódmej wieczorem psy znalazły się w Instytucie Problemów Medyczno-Biologicznych Ministerstwa Zdrowia ZSRR. Gdy zdjęto z psów kapronowe kostiumy, okazało się, że straciły sierść, na skórze stwierdzono odleżyny. Psy nie potrafiły utrzymać się na nogach, były bardzo słabe, miały przyśpieszony rytm bicia serca i silne pragnienie. Po wyleczeniu psy doczekały się potomstwa, jednak do końca życia przebywały w wiwarium.






Te oto 10 psów, które znalazłam nie są na pewno jedynymi psami, które oddały się ludziom. Nie wymieniałam tu żadnych psów znanych tylko z filmu, Internetu, książek ani towarzyszy „wielkich” ludzi. Wymieniłam niestety tylko niewiele psów, które zasłużyły na pamięć o nich, choć tak naprawdę każdy pies zasługuję na to, aby o nim pamiętać.

Dziękuję za przeczytanie tego i zapraszam do komentowania :) Może trochę nudnawy post ale musiałam o nich przypomnieć.


niedziela, 9 marca 2014

Psie sporty #4 - Spring pole

Kolejny sport, który opiszę to Spring pole. Od razu chce wspomnieć, że mnie ten sport nie przekonuje. Nigdy nie poszłabym z psem na takie zawody. Ale do rzeczy.
Spring Pole to sport przeznaczony dla psów z grupy TTB (teriery typu Bull).

Rasy wchodzące w skład grupy TTB:

* american bully

*american pit bull terrier

* american staffordshire terrier blue paul 

* terrier/scottish bull terrier

* blue staffordshire bull terrier

* bulterier

* bulterier miniaturowy

* irish staffordshire bull terrier

* staffordshire bull terrier







Spring pole polega na tym, iż pies wyskakuje do zawieszonej na pewnej wysokości liny. Jego zadaniem jest chwycenie jej i wiszenie w powietrzu. Niektóre psy wiszą z liną w pysku nawet 3 godziny. Wygrywa pies, który utrzyma się najdłużej.







Jeszcze raz wspomnę, że nie podoba mi sie ten sport. Jest dla mnie... Po prostu brak mi na to słów.


Dziękuję za uwagę! Może niezbyt długi i treściwy ale tylko tyle wiem :/
Zapraszam do komentowania ;)







sobota, 8 marca 2014

Psie sporty #3 - Flyball

Flyball to kolejny psi sport, który postanowiłam opisać :)

Jest to pewnego rodzaju wyścig, sztafeta. Jeden pies biegnie, wraca i od razu startuje kolejny. W każdym wyścigu biorą udział 2 drużyny, w każdej 4 psy. Polega to na tym, iż psy biegną przez płotki do wyrzutni, która po naciśnięciu łapą wyrzuca piłkę. Jeżeli jest to mały, lekki pies naciska on wyrzutnia masą całego ciała ;) Pies musi złapać piłkę i wrócić do przewodnika.
Co może okazać się nie lada problemem? Fakt, że przewodnik stoi cały czas za linią startu :/






Na torze znajdują się cztery płotki ustawione mniej więcej co 3 m od siebie (pierwszy z nich znajduje się w odległości 1.8 m od linii startowej, a ostatni 4.5 m od maszyny wyrzucającej piłkę). Ich wysokość zależy od wielkości najmniejszego psa w drużynie. Cały tor ma długość około 15,5 m.






Flyball jest dobrym sposobem na zabawę i spalenie energii psów. Jest to zasługa Herberta Wagnera, który wynalazł ową maszynę do wyrzucania piłek :P

  


Chcę podziękować wam za to, że czytacie bloga i zapraszam do komentowania. Do następnego posta :)